W obecnym stanie rzeczy komputery osobiste nie są tak naprawdę produktami konsumenckimi, zwłaszcza jeśli chodzi o technologię budowlaną. Zostały zaprojektowane zgodnie z formułą marketingową, która kładzie zbyt duży nacisk na funkcjonalność, ewolucję i elastyczność, a za mało na cenę. Na rynku biznesowym, gdzie zaczynały się komputery, wybór opierał się na zróżnicowaniu produktu – porównywaniu jednego komputera z drugim, oczywiście pod względem ceny, ale także elastyczności, możliwości rozbudowy, ewolucji, a nawet kaprysu działu IT czy użytkownika (żadne z nich nie musiało za to płacić bezpośrednio z własnych pieniędzy). Na krajowym rynku dóbr konsumpcyjnych decyzje zakupowe są zdominowane przez kupowanie zastępcze – nie tylko wybieranie między jednym komputerem a drugim, ale przez mnóstwo szalenie różnych wyborów: czy chcę mieć komputer, kamerę, sprzęt hi-fi, a nawet weekendowe wakacje czy eleganckie ciuchy? W takich przypadkach cena staje się kwestią krytyczną: istnieje ostry punkt cenowy, powyżej którego towary stają się znacznie mniej atrakcyjne. Należy od razu wziąć pod uwagę jedno: niekoniecznie najbardziej egzotyczne i złożone komponenty, które kontrolują koszty. Z pewnością nie jest to na przykład oprogramowanie. Nie jest też teraz układem scalonym na bardzo dużą skalę. To z pewnością sprawiło, że komputery stały się produktami znacznie tańszymi niż kiedykolwiek; w rzeczywistości bez takiej integracji nie byłyby nawet możliwe. Ale kiedy już ta integracja zostanie przeprowadzona, możliwości redukcji kosztów pojawiają się w bardziej przyziemnych elementach, takich jak obudowy, złącza, płytki drukowane itp. Rzeczywiście, poza jednym lub dwoma elementami elektronicznymi, takimi jak procesor i inny specjalistyczny krzem, Komputery PC nie zostały tak naprawdę skonstruowane jako urządzenia przeznaczone na rynek masowy. Składają się z pojedynczych płytek drukowanych z przewodami, z których każda jest wyposażona w drogie złącza okablowania, czasami nawet w wytrzymałe złącza krawędziowe, zdolne do przenoszenia ciężaru i momentów zginających dużych płytek drukowanych, w obudowie, która jest złożona z poszczególnych elementów. Zazwyczaj są to „gniazda” rozszerzeń – gniazda i prowadnice kart, które pozwalają na włożenie dodatkowych płytek drukowanych (karty akceleratorów wideo, dodatkowe urządzenia pamięci itp.) – oraz gniazda do podłączenia urządzeń zewnętrznych. Wszystko to wskazuje na produkcję średnioseryjną, pozostawiającą otwarte opcje dodawania funkcjonalności poza oryginalnym projektem. Wszystko to kosztuje. Porównaj to z zasadami projektowania dotyczącymi produkcji dóbr konsumpcyjnych. Obudowy i konstrukcje podtrzymujące aktywne komponenty są często „formowane” (np. przez formowanie wtryskowe tworzyw sztucznych), a nie montowane, same płytki drukowane są często podpierane w wielu punktach w obudowie i trwale utrzymywane na miejscu za pomocą niedrogich mocowań. Rozmieszczenie aktywnych komponentów jest określane raczej przez koszt budowy niż przez partycjonowanie, które umożliwia ulepszenia funkcjonalne: liczba złączy między płytami jest zminimalizowana, stosowane są specjalne układy scalone o w dużej mierze stałej funkcjonalności i unika się gniazd rozszerzeń. Chociaż metody te służą zasadniczo obniżeniu kosztów, dają one również raczej bardziej niezawodny i sprężysty produkt, który można bez problemów stosować w nieco bardziej nieprzyjaznym środowisku konsumentów. Równolegle z preferencją redukcji kosztów nad elastycznością jest chęć uproszczenia interfejsu użytkownika i ograniczenia liczby opcji. (Czasami jest wątpliwe, czy rzeczywiście osiąga to swój cel, co może zaświadczyć większość użytkowników magnetowidów, ale niewielu ma elastyczność lub mylącą złożoność interfejsu PC.)