To truizm, że toniemy w nadmiarze danych. Niektóre duże organizacje przechowują terabajty informacji o własnych procesach i klientach. Było to prawdą, zanim firmy przyjęły szeroko sieciowe podejście do gromadzenia danych i zanim zaczęły handlować elektronicznie ze swoimi klientami i dostawcami, i staje się to coraz większym problemem. Dzisiejszym modnym hasłem jest zarządzanie wiedzą, konwersja tych surowych danych na znaczące informacje w kontekście modelu biznesowego, a zatem potencjalnie zdolne do wspierania planowania i podejmowania decyzji. Wiedza nie jest postrzegana jako pasywna; jest raczej uważany za przefiltrowany, skoncentrowany, możliwy do przypisania i zrozumiały wkład do rzeczywistych procesów biznesowych, bez którego nie będą one działać efektywnie. Wiele na ten temat napisano, ale jak dotąd wiele pozostaje do udowodnienia. Zamiast rozwijać więcej teorii, skoncentrujemy się na kilku kwestiach implementacyjnych związanych z obsługą eksplozji informacji.